niedziela

sen nie do zniesienia, że moja mama nagle zrewitalizowana,  w manii, chce gdzieś jechać samochodem, a ja wiem, że nie może. Jakieś błądzenie z nią po mieście, czasami niosę ją na plecach jak plecak, jak krzyż, czasami  na rękach, szukam domu niczego nie poznaję,  nagle pytam kogoś, czy to Warszawa, nie, Nowy Sącz, ktoś mówi. Nagle mama nadgryza mi pieszczotliwie ucho,  co ty robisz mamo…Obudź się, to tylko sen durniu, mówię sam do siebie. I …/ budzę się, jaka ulga, ale jak otwieram oczy widzę na przeciw mdłe i martwe jak oczy mrożonego karpia,  oczy depresji.// Wstaję około 12, nie ma się czym chwalić. Oglądam w TVP 24 „Lożę Prasową”, jeszcze mnie interesuje co mówią ludzie. // Potem polegiwanie zamyślanie się w bańkach marzeń, lekki dmuchanie by pofrunęły. Czasami uda się i jakaś trochę pobędzie. // Ożywczy list od Janusza K. , który serdecznie tropi poezję w tych moich zapiskach. Więc specjalnie dla niego, ale też dla siebie, z jakiegoś ułamka buduję wiersz… Ból jeszcze czasami próbuję go odkleić od siebie ale to nie plaster tylko skóra poznała czuły dotyk a teraz w czas mrozu taka obnażona   jesteśmy opakowani w skórę jak przesyłki jak bagaże zagubione w międzyplanetarnej podróży.//   Telefon od S. Od razu lepiej się poczułem. Rola sugestii, autosugestii, wsparcia , trudna do przecenienia./ Powrót dzieci w pół -śnie, więc spokojnie. Antoś , mistrz przytulania się.

PODYSKUTUJ: