czwartek

Do Zalesia, Józefa Wilkonia. Słucham w samochodzie „Złego Tyrmanda”, ależ to kiepska literatura. /// U malarza zastaję niespodziewanie ekipę TVP, która jak się okazuje bywała też u mnie w domu. I zaraz mnie proszą abym też coś mówił o Wilkoniu. Kamera naprzeciw jego zwierząt, przyprószonych bardzo dekoracyjnie przez śnieg, fruną rzadkie, ale grube płatki.Mówię, a malarz niestety też nadstawia ucha i słucha co o nim mówię, a to mnie oczywiście peszy. Jakbym zdawał egzamin. Chyba zdałem.  // Zgubił gdzieś nasz tekst,  który już autoryzował,  więc bieda, zrobimy to przez telefon dzisiaj w nocy, ale miło z nim, serdecznie i ciekawie. Wie już , że będę prowadził z nim w Atlanticu jego 85 lecie. Kolejny szalony pomysł , szalonego Artura Wolskiego.// Pytam, go ostrożnie…nagle odkryłem w Panu, proszę się nie gniewać i w pańskiej sztuce, coś chłopskiego. W Pana stosunku to drewna, blachy do tej całej materii i w przekonaniu, ze wszystko można z niczego zrobić ; tak przyznaje,  coraz bardziej tą swoją chłopskość  czuję. // Franio ma zęby w strasznym stanie, ale znowu nie chciał otworzyć paszczy u stomatologa. Ewa jest tym wykończona i nagle odkrywa: dzieci to w 20 %, a w 80% udręka. To zupełnie jak małżeństwo, myślę.  /// Wieczorem znowu telewizja. Czuję się pusto i bez energii. ///      

PODYSKUTUJ: