piątek

W środę dworzec Międzylesie, zaniedbane , kasjerka nie z tego świata, do Wschodniej, tu już XXI wieku i jest Pendolino z pyskiem delfina.Wszystko super, tylko fotele wydają mi się za ciasne i niewygodne. Ale to jest skok cywilizacyjny . Trochę pracuję na komputerze, odsłuchuje rozmowę z Wilkoniem. Gdynia , znowu szybka kolej miejska do Wejherowa. Tam kasjerka nie informuje mnie, ze bilety kasuje tu się przed dworcem lub na nim, w Warszawie można kupić i skasować w pociągu. Polska kraj dezinformacji. Zator przepływu informacji – to problem całego państwa. Hotel Victoria w Bolszewie, trzy gwiazdki, ale Male. I od razu spotkanie bibliotece. Frekwencja dobra, trochę dzieci, nie łatwo zaspokajać ciekawość dwóch takich publiczności na razi. W czwartek taksówką do Wejherowa. Słyszałem, że ładny tam rynek. Całe miasto zdaje się niezwykle zadbane. W pobliżu ratusza, zaczepia mnie grzecznie elegancki pan i trochę skrępowany pyta, czy ja to Mieczysław Jastrun. Myślę, ojciec musiałby mieć 112 lat. To szef wydziału kultury w miejskim urzędzie, zabiera mnie do ratusza na herbatę. Moja generacja, więc mamy wspólną kulturalną piaskownicę. Potem zaprasza mnie do gabinetu prezydent miasta. Rozmawiamy o mieście. Jest prezydentem od 92 roku! Dumni tu wszyscy z nowej i pięknej, w kształcie łodzi,  filharmonii. Z czym pan ma największy problem, pytam?   Przepisy – odpowiada bez wahania/// Wejherowo kojarzy mi się z Dorotą Masłowską , pisaliśmy do siebie listy, ona miała wtedy 16 lat i skarżyła mi się, że musi uczyć się szkieletu żaby. Mieszkała w jednym z tych bloków- szaf. Kilka takich „szaf ” widać na przedmieściach miasta. ///

PODYSKUTUJ: