Kończę teksty, ulga na chwilę. Cały ten nowy rok, jakby kamień był już na dole i Syzyf musi pchać go do nowa// Jakoś mało przytulnie mi w sobie samym. Czy nie wymagam za wiele od siebie? // To nie ja. to okoliczności wiele wymagają. Czytam „Kronosa” Gombrowicza, a czytałem rok temu. To oczywiście nie jest żadna literatura. Byle jak spisana historia fizycznych dolegliwości i problemów finansowych. Ciekawe to tylko, gdyż do Gombrowicz. I bardzo dobre jako uzupełnienie intelektualnych dzienników. Czyli do dziennika myśli, i scen literackich, dochodzi fizjologiczny. „Dziennik czytany już kilka razy, teraz słucham w samochodzie./// Kazimierz Głaz, malarz, taki młody na zdjęciu Gombrowiczem, a byłem u już siwego w jego mieszkaniu w wieżowcu, w Toronto. I ci ludzie z którymi był blisko, Adolf Rudnicki , Jan Kot , Zofia Chądzyńska, Jerzy Giedroyć, których znałem czasami blisko.// Już obaj chłopcy w domu i wszystko się trzęsie. Tyle niezwyklej urody i kaskady śmiechu. Franio ma dar uśmiechania się całym sobą, śmieją mu się nawet złote kędziory. Za mało z nimi się bawię, energii mi brak i już. // Za kilka dni muszę oddać książkę i teraz strach mi się z nią rozstawać. A czuję, że zaczynam ją pogarszać , nie ulepszać. //
środa
PODYSKUTUJ: