Niedziela

w sobotę powrót, najpierw firma farmaceutyczna w wiezie mnie samochodem do Krakowa, na dach dworca, windą w dół, bilet kolejowy, luksus podróży i jestem w domu. Jest niedziela,  a ja jakoś nie mogę dojść do siebie,  po tym psychiatrycznym hotelu.  // Opadły mnie teksty do napisania, czyli nic nowego. I zbliża się termin oddania „Koloni karnej”  . W domu pustka, nie ma dzieci, są u cioci, żal i ulga i łatwiej się przytulić do żony i porządek i Ewa nie zdenerwowana, więc łagodna,  a jak łagodna to kochana.  // Przyjeżdża Anna Morawska, udręka autoryzacji  jej wywiadu ze mną o depresji do jej książki. Ta młoda dziennikarka z TVP nie ma wprawy w tego rodzaju dziennikarstwie i co gorzej, nawet o tym nie wie. Ewa przywozi dzieci od cioci, Franio nagle wymotuje na nią, na łóżko,  na dom cały. Jak to pogodzić z Morawską, nie da się, a Ewa nie radzi sobie w takiej sytuacji i złość, na kogo, a na mnie oczywiście. Franio na szczęście chyba nie chory,  albo wyrzucił coś z siebie, uśmiecha do trochę wystraszonej Ani. Wiem , że widział dzisiaj choinkę na Placu Zamkowym, był tam z Antosiem i ciocią. Pytany jak wielka była mówi: taka duża – pokazuje – ale nie była do kosmosu, a tylko do nieba.///  

PODYSKUTUJ: