Tenis z Irkiem, czyli z prof. Ireneuszem Białeckim. Ile lat nie widzieliśmy się. Strach liczyć. Zawsze grał z masą opasek, to na kolnie to na łokciu. Balem się , że teraz cały będzie w „plastrach”, a nie było tak źle. Ma swój, odmienny sposób patrzenia na świat, dlatego tak lubię z nim gadać, ale to następnym razem, teraz nie było czasu. Tyle mamy wspólnych wspomnień. Jest ekscentrykiem i starym kawalerem., więc mam z nim kilka anegdot. Dobre pióro i oryginalne myślenie. Poznaliśmy sie chyba w Respulice, rok 88, obaj byliśmy w redakcji. Kto jeszcze pamięta Respulikę? Intelektualny miesięcznik o nakładzie 5o tyś. Rekord świata! ///
środa
PODYSKUTUJ: