piątek

sam z Ewą…i z naszym ogrodem. To straszne, że nie brakuje mi dzieci, a wszystkie nasze konflikty wynikają z tego, że nie dajemy sobie z  nimi rady. Używam liczby mnogiej,  bo jestem elegancki.  Raj jest tylko z dziećmi,  ale idylla tylko bez nich./// Lubię Michała Boniego, ale nie wiem czy mu daruję, że nie kopnął w jaja tego skurwiela. Michał nie sięgnął by do jego durnego łba. Jestem tu prymitywny samiec i w takich sytuacjach reaguję odruchowo. Więc głupio.  Od takich odruchowych reakcji zaczynają się też wojny. // To też jakoś oczywiste , że ten wysoki cherlak nie uderzył nikogo silnego fizycznie. On też nie lubi szpitala.  Pośmierduje tu jednak faszyzmem.  // Wino tak ruszyło, jakby chciało zadusić nasz dom. /// Ania i Artur z  zaproszeniem nas swój ślub. Śliwki wpadają w kompot i nie ma na to rady. Instynkt i bebiski., O małości naszej polityki i wielkości wszechświata,  on fizyk, ona też . I jak wielu ich znajomych odeszło od wiary. I oni sami. Nam ateistom nie wolno się z tego cieszyć, a chyba cieszymy się. W kupie raźniej. Lubię żywą i wartką inteligencję Artura. I jego szczerość , też w mówieniu o swojej depresji. To na też łączy.  //

PODYSKUTUJ: