sobota

A Franiem na basen. On po raz pierwszy w życiu , poruszony i zachwycony,  ja też. Z nim to jak  podróż na inną planetę… ano właśnie Pani Sylwio… … to była „rozmowa istotna”, tak nazywał takie spotkania Witkacy …Odprowadzam ją do domu, całujemy się na pożegnanie, patrzy na nas czarno biały kot, mówię popatrz, kot paprazzi, ma aparat na szyi./// wewnętrznie poruszony spotkaniem z Anią , jadę na pobliską ulicę Krajewskiego 2a…Nigdy tam nie bylem, a już czas najwyższy.  Tam dostał oficerskie mieszkanie mój dziadek. Wuj Staszek, widziałem go w Toronto kilka lat tamu, pamiętał jak we wrześniu zmobilizowany odwiedził go tam jadąc do jednostki, do samolotów, które nigdy nie wzbiły się w powietrze…Mała Zosia , siostra mamy pobiegła po ojca, tuż obok w Cytadeli… i z nim wróciła.  „Wojna będzie ” powiedział mój dziadek, nie wiedząc, że za chwilę zginie, broniąc Warszawy.   Ten dom prawie nic nie zmieniony…ruda glazura na parterze. Idąc ku Cytadeli drogą, którą musiała biec po ojca mala Zosia, widzę wszędzie , krwawy czerwony mur, nagle wielka brama,  napis,  „Dowództwo wojsk lądowych ” ..to tu…Wracam na, podwórku drewniany stary krzyż, pewnie postawiony w czasie okupacji …Wiele klatek schodowych , może mama jeszcze pamięta nr mieszkania? Okna musiały być na tory kolejowe, dlatego mama pamięta oczy ludzi w bydlęcych wagonach wiezionych do Treblinki…  Wcześniej – brat mamy Adam. opowiadał mi, że jak wrócili z wrześniowej tułaczki (mama jechała z kanarkiem klatce, widziała jak chłopcu obok w wagonie,  bomba urwała nogi) , a jak wrócili,  jakiś osioł kapral, gdy babcia spytała: co z mężem rzucił : a to pani nie wie, że on w piachu…Mieszkanie było ograbione. Złodzieje ukradli też ordery, też jego virtuti militari. Wiesz mojej mamy, Mieczysławy Buczkówny :   Jak w piosence   Kiedy mój ojciec szedł na wojnę Pamiętam –  śmiało błyszczały Guziki w jego mundurze – Kule nie będą się mnie imały- Śmiał się – pamiętam – przedtem W Legionach ranny pod Beresteczkiem Medale krzyż miał ..Virtuti Pamiętam – niebieską wstążeczkę   Kiedy mój ojciec szedł na wojnę Wyglancowane buty W słońcu wesoło błyszczały Pamiętam – długośmy się nie żegnali   A potem ranny hełm pamiętam Krzyże w sosnowym lasu Na siwych piaskach sosnowy polowy cmentarz I hełm bez rzemiennych pasków  

PODYSKUTUJ: