Nie tylko listy

Nie tylko listy

      Czemu nie cytować fragmentów listów, jeśli autor godzi się na to …mam wielu niezwykłych korespondentów, aż szkoda, że ich słowa żyją tak krótko. T. mieszka w niewielkim kraju nad ciepłym morzem. Wyjechał z Polski dawno temu, jest w moim wieku i też ma małe dzieci. Był czytelnikiem mych tekstów w Rzeczpospolitej, tak się poznaliśmy. A w stolicy małego kraju, kieruje bankiem. Zna chyba siedem języków.. ach, tego to mu serdecznie zazdroszczę… Wymieniamy się dramatami z dziećmi, skargami na żony, a czasami złością na Polskę.      Przed chwilą radzi: „ spróbujcie tak z Antosiem – ma wypić pół szklanki czystej ciepło-letniej, przegotowanej wody rano na czczo ".  Wcześniej donosił:  „ Ty masz dramata z kupą Antosia – ja mam kaszel Maxa. Ostatnie dwa weekendy w szpitalu chorób oddechowych dla dzieci, kaszel makabryczny, a w szpitalu rewia kaszlących dzieci – serce się kroi. To przecież tylko dzieci. Mój kolega wywodzi stąd swój ateizm – jeżeli istnieje Bóg,  to po co męczy te biedne dzieci? W robocie masakra gospodarcza – jestem ciekaw jak to się skończy z tą Grecją północy, czyli z Irlandią".   Wcześniej dowód jego politycznych polskich pasji: „ Dzisiaj przyszedłem do biura w złym nastroju, mam radę nadzorczą, gdzie głupim ludziom trzeba udowadniać, że słońce wschodzi na wschodzie, a nie na zachodzie. Ale czytam w Wyborczej wypowiedź profesor Jadwigi S. że "poprosi prezesa, żeby już nie wyrzucał – jak się tylko uda do niego docisnąć ."  Moje panie w sekretariacie nie mogły  zrozumieć dlaczego nie mogę przestać się śmiać.. jak im to wytłumaczyć? Jakbyś widział  panią profesor to podziękuj jej w moim imieniu i poproś o jeszcze…”
 Mogę odpowiedzieć: wiesz mój drogi, Jadzię widuję czasami, ale teraz to strach mi się z nią spotkać, musiałbym jej powiedzieć, że zgłupiała lub zwariowała. I jest cudownym dowodem na to, że im człowiek mądrzejszy, tym bywa głupszy.  Ale przecież ona zawsze taka była, tylko kiedyś jej szaleństwo i zawsze błędne diagnozy były po naszej myśli. Zawsze miała skłonność do spiskowego myślenia i  budowania fantastycznie wyrafinowanych konstrukcji na fałszywej bazie. Aż strach pomyśleć, jak gorliwą komunistką byłaby w czasach stalinowskich. Pamiętam jak dzisiaj, jest rok 83, wiozę Jadwigę na tajne spotkanie swoim małym Fiatem…nagrywać będziemy dyskusję  do mojego podziemnego pisma „Wezwanie", od roku ukrywam się… , mówi: ja bym tak nie potrafiła . "Ja też nie potrafię, odpowiadam, ale wymyśliłem sobie, że nie mam wyboru. I nawet jakoś polubiłem to koczownicze życie…"   A jak to się skończy? Nie myślę o tym, jak na ogół nie myślimy o tym jak skończy się życie…    Skończyło się, że mnie złapali na ulicy i zakuli w kajdanki…Teraz to wspominam z przyjemnością…    Im bardziej nie mam czasu na czytanie książek, tym więcej ich dostaję i kupuję.. Są już wszędzie….na biurku…  biurkach, mam ich trzy… na ..krzesłach, najwięcej na łóżku, na które uciekłem, gdy z małżeńskiego wygonił mnie „kochanek” mojej żony, który pojękuje w mlecznej rozkoszy przez sporą część nocy…A książki łypią na mnie tytułami – dotknij mnie i otwórz… jak ja bym chciał… ale kiedy?     Jak na razie piszę o prawie wszystkim, a o seksie nic.  Ale to się zmieni, przyrzekam…Cierpliwi i wytrwali doczekają się…    W Gali zdjęcie z żoną, gdzie ona wygląda na nieletnią, ja jakbym mial 80 lat. Mam to gdzieś. Każdy kto mnie spotka na żywo – wykrzyknie: jaki on młody i piękny!        Przed chwilą wróciłem z seminarium „Media a biznes”, w warszawskim budynku giełdy. Pamiętam jak przed laty oglądałem w środku ten budynek  jeszcze niewykończony, z kanadyjsko polskim znajomym architektem… A projektanta tego ciekawego obiektu architektury współczesnej, Stanisław Fiszer, polski architekt z Paryża, kiedyś śmiertelnie wystraszyłem podczas pewnej publicznej dyskusji w SARPie, gdy nagle wywołałem go do odpowiedzi…   Jest około 200 osób, wielu ludzi biznesu.  Rozpacz, jak zwykle zapomniałem długopisu, przerażenie, że nie zanotuję nagłych myśli i mi uciekną na amen… Królestwo za coś do pisania! Z rozpaczy ośmielam się zapytać jedną z hostess, ta z uśmiechem daje mi długopis… poczucie wdzięczności, szczęścia i sukcesu…   W pobliżu przede mną siedzą Andrzej Wajda i Krysia Zachwatowicz, tyle lat Krysi nie widziałem… Andrzeja chyba dwa lata temu, kiedy byłem w jury festiwalu filmowego „żydowskie motywy”. Czy nadal na mnie się gniewają? Zapytał wtedy  co u mnie słychać.. więc on chyba już nie… A ona? Oto jest pytanie, strach sprawdzać… A trzeba będzie.  CDN  
 

PODYSKUTUJ: