wczoraj kolegium i tenis . Dzisiaj fatalny dzień. Bolesne moje akty roztargnienia. Jadę na badanie krwi, (okresowe badanie – praca) zostawiając skierowane w domu, wracam wstępując na stację benzynową, gdzie odkrywam, że nie mam karty kredytowej, Jadę do banku i do sklepu, gdzie kartę zostawiłem. Jest. Niby sukces, ale w domu rozlewam kawę. Idę spać na 20 minut, a śpię 1.5 godziny. A do końca dnia jeszcze daleko. Zupełny upadek zaufania do siebie.
U pana Stefana, fryzjera. Pusto, śpi na krzesłach. Włącza wiadomości publicznej telewizji, zalewa mnie gnojówka. Potem w kiosku oglądam tytuły prawicowej prasy, Tusk w mundurze niemieckiej armii.
Piszę z trudem i bez polotu. Odsyłam redaktorowi powieść. Nie mam już do niej serca. Jak do dziecka, które stało się dorosłe.
Pani Frania z biednej mazowieckiej wsi, sprzątała u mnie przed laty, malutka chudziutka, żywa jak iskra. Widząc moja depresyjną biedę, powiedziała:” Bo pan za dużo myśli. Powinien pan mieć bardziej dziurawą głowę jak ja, tu wchodzi, a tam wszystko wychodzi. Dzięki tej wentylacji jestem szczęśliwa.