znowu nie śpię do trzeciej w nocy i kołaczę się w sobie, szkoda czasu i tego mielenia myśli. Budzę się o 11, jaki wstyd. To zdumiewające, o 14 zasypiam w pięć minut, w nocy, która przypisana spaniu, przez kilka godzin.
na 22 jadę do radia. Temat „przemijanie”. Trudno o bardziej ogólny temat. I trudny ze względu na ogólność. Tu ważne byłyby dobre pytania, ale na to za bardzo nie liczę.
W radio publicznym Wildstein czyta swoją książkę, wszędzie to nachalne pchanie swoich, co za obrzydliwość…Żałosna próba stworzenia swojej elity.
Na Powiślu, ulica Dobra w upalnej nocy. Dosyć okropna. O ileż milej mieszkać jak my mieszkamy. Radio internetowe „Medium Publiczne”, w lokalu niemal podziemnym. Nie ma mowy by samemu znaleźć to miejsce. Ukryte drzwi między dwoma restauracjami. Miła dziennikarka, dobrze pyta, więc dobrze mi się mówi, chociaż upalnie i duszno . A zaczynałem w poczuciu, że nie mam nic do powiedzenia. Wracam do samochodu, zaparkowałem obok szpitala. Szpital w nocy, płynie jak statek cierpienia.