w Czytelniku, okazuje się, że jest stolik, ale ja tylko pojechałem by spotkać się księdzem prof. Andrzejem Lutrem. Bardzo cywilny ksiądz. Będzie drukował we Więzi moje wiersze. Daję mu swój wybór swoich wierszy i wiersze ojca. Wspominamy pogrzeb Marcina Króla, który celebrował. To był smutny pogrzeb, ksiądz jak ja pamięta, że było bardzo zimno, spadały smutno z nieba wielkie płatki śniegu. „Już nawet nie pamiętam co mówiłem” – mówi. Napisałem o tym pogrzebie, do razu po nim, wiersz:
Pogrzeb Marcina Króla
Tak wiele go było
A teraz w maleńkiej urnie
Na niewielkiej tabliczce
Jego imię i nazwisko
Jak nad ciepłym jeszcze esejem
Ksiądz filozof modli się jakby szeptał
Ja też nic z tego nie rozumiem
Grabarz o obliczu zbira
Chowa ukradkiem urnę
Pod kamienną płytą
Jakby bawił się w chowanego
A ja wam mówię
Nie ma wytłumaczenia
Z absurdu powstaliśmy
I w absurd się obrócimy