wtorek

W Czytelniku spotkanie z Anią Molińską, potem stolik. Rozmawiam z Filipem Bajonem, polecam mu „Notesy” Wajdy. Mówi, „czytałem, Wajda napisał, że zupełnie nie mam talentu.” Rzeczywiście, przypominam sobie teraz. Trochę głupio mi się zrobiło. Filip jednak chwali Wajdę jako reżysera i bardzo Konwickiego, generalnie widać, że stara się dobrze mówić o ludziach, to zaleta nie tak częsta u artystów.

Antek, już pożółkły maszynopis mojego tekstu „Mysz, która ryknęła”, historia „Listu 34”, przemienił w plik wordowski. Zajęło mu to dwie godziny. 60 stron. Musiał fotografować te strony. Zapłaciłem mu, to pewnie mało pedagogiczne, ale miałem wrażenie, że to są dobrze wydane pieniądze. Teraz czytam tekst i mniej mi się podoba, niż kiedyś. Ale będę go chciał jednak wydrukować w Austerii.

Utknąłem ze „Słodkimi i gorzkimi” latami. Wchodzę co chwila na ścieżki już wydeptane w innych moich książkach. Dlatego łatwo mi się to pisze, ale jaki to ma sens? Powinienem czytać swoje dawne dzienniki, ale czuję niechęć do mojego byłego już życia zapisanego tak nieporadnie. I to przykre uczucie, że tyle tego było, a tak mało zostało, tak to wyschło, zmarniało, pobladło i skurczyło się.

PODYSKUTUJ: