spotkanie z Agatą Tuszyńską w mojej ulubionej kawiarni na placu na Rozdrożu. Cudownie ubrana, czerwone usta, szalik, torebka i buty. Serdecznie i ciepło, chwytamy w lot swoje myśli. I myśl, że wszyscy się męczymy tylko na różne sposoby. Wiadomości od E., że rozpada się jej małżeństwo, które wydawało się idealne. A moi chłopcy się pobili, nie wiadomo o co, to jak z I wojną światową, która nie wiadomo dlaczego wybuchła. Kiedyś bardziej się nadawałem do rozdzielania walczących, teraz wyraźnie osłabłem, Antek ma prawie 1m 90 cm. Okropne uczucie, że bracia tak przez nas kochani, za bardzo się nie lubią. Liczę, że im to minie. I jak tu się dziwić, że wybuchają wojny między państwami.
Jedna dobra wiadomość. Telefon od P, on który cierpiał biedę, trochę przez przypadek dowiedział się telefonicznie, że na jakimś koncie ubezpieczeniowym ma w koronach odpowiednik 200 tyś złotych. Szok. A żył w ciągłym lęku z czego będzie żył, obrazów nie sprzedaje. Czy jest szczęśliwy, ja bym był, a jemu pod koniec naszej rozmowy łamie się głos, bo życie jest nie do zniesienia.