nie miałem złych snów, rewelacja.
Do Czytelnika, ale najpierw do biblioteki SPP na Placu Zamkowym. Zawsze mnie porusza widok tego placu z kolumną Zygmunta i Zamkiem Królewskim, piętrzenie się domów starówki, gdy idzie się z Krakowskiego Przedmieściem. Biblioteka w domu literatury na Placu Zamkowym, na wysokości króla Zygmunta stojącego na kolumnie. Biblioteka ma wystrój z lat 50, nic nie zmieniony, tu uczyłem się w latach 70 do egzaminów. Oddaję książki, pożyczam dwie powieści Ajara, bo dopiero teraz czytam Agaty Tuszyńskiej biografię pisarza, który miał wiele twarzy i kamuflaży. W autobusach czytam dziennik Krzysztofa Mętraka, od dawna nie żyjący. Czytałem go kiedyś rzecz jasna , ale jak to ja, nic nie pamiętam. Mój blog jest bardzo zewnętrzny, Krzysztofa intelektualny, ale właśnie brakuje mi w nim akcentów bardziej osobistych. Jest jakby nagi i suchy. Mętrak przyjaźnił się z Głowackim, ale zachwycał się i radował się moim opisem Janusza w Nowym Jorku, ironicznym, Głowacki gniewał się na mnie 30 lat. I mścił się. Uderza brak poczucie humoru na własny temat, humorystów i ironistów.
W dzienniku Mętraka wiele literackich cytatów, one zawsze wzbogacają taki zapis, u mnie ich prawie ich nie ma, z lenistwa, nie chce mi się przepisywać fragmentów z książek.
W Czytelniku tłumnie, siadam obok Jasia Ordyńskiego i sędziego Jerzego Stępnia. Jasio jak zawsze miły i dobrze poinformowany, Jurek gaduła, ale nie nudzi. Janek, doradca zarządu publicznej telewizji mówi, że Drawicz, gdy
obejmował instytucję po 89 roku, miał łatwą sytuację. Wystarczyło tylko wyciąć kilka niezłośliwych guzów, teraz sytuacja jest niemożliwie zagmatwana, PiS był jak rak z przerzutami, cały organizm jest chory.
Ania Janko napisała blurba, brzydka nazwa, to notka zachęcająca by kupić książkę, tym razem na plecy moich wierszy wybranych. Bardzo piękna notka , brakuje mi tylko kilku zdań, że nikt nie napisał tyle wierszy o dzieciach co ja. I że moja poezja jest bardzo autobiograficzna. Obiecała, że uzupełni. Proponuje usunąć jeden wiersz, bardzo cenię takie rady.
Przypadek. Rozmawiam z Karoliną, która mieszka w Jerozolimie, mówi, że grozi im atak Iranu, ale schron ma dosyć daleko, nie będzie tam biegać. Kończymy rozmowę, w kwadrans potem zawyły alarmy i rakiety poleciały też na Jerozolimę. Violka, też z Jerozolimy pisze mi, że nie chce im się schodzić do schronu, usadowili się tylko w korytarzu. Informację, że niemal wszystkie rakiety zostały przechwycone, groźne bywają ich odłamki, na razie wiadomość, że zginęła tylko jedna osoba, palestyński robotnik. Mało kto wie, że w Izraelu mieszka i pracuje milion Palestyńczyków i korzysta z demokracji w tym kraju, żaden z arabskich krajów, ani nie arabski Iran, nie wie co to jest demokracja.