noc z przebudzeniami co chwile…odstawili mi srodki nasenne przed jutrzejszymi elektrowstrzasami. Gospodarz , sasiad cala noc rezydowal na korytarzu. Kladl sie ze zmierzchem cale zycie, budzil bardzo wczesniej, i tak mu zostalo, Leki tego nie daja rady zmienic. Jest heroicznie cierpliwy w swoim bezsennym cierpieniu.
Juz o swicie uruchamiaja telewizor na cale nasze pietro, a w telewizorze tepa lupanina.Wojtek, ktory ma manie musi caly czas gadac i pouczac. Wszystko co robi, robi bez wytchnienia. Jak sie czuje? Czuje sie niewyspany, a miejsce coraz bardziej kojarzy mi sie z wiezieniem.
Potem wszystko sie uspokaja. Wizyta u neurologa, tez to sie slimaczy, ale chyba zdaje egzamin na eletrowstrzasy.
Wiadomosc, ze przeniosa mnie do dwojki na dole, o co prosilem. Teraz tylko pytanie kto bedzie mi towarzyszyl w tej malej celi, gdzie lozka niemal sie stykaja ze soba. Tu troche jak w wiezieniu, kazda zmiana budzi niepokoj.
Niepokoj plynie caly czas przeze mnie, co zabiera spokoj ducha, a lorafenu nie wolno brac przed wstrzasami.
Juz w dwusobowym pokoju z lazenka, jednak luksus. Towarzyszy mi jegomosc, mniej wiecej w moim wieku, z malym wasikiem, mowiacy niezbyt wyraznie, z polskiej prowincji. Nie bylem w stanie dokladnie zrozumiec skad jest. Renicista. Malo inwazyjny, nie do konca komunikatywny, podobno nie chrapiacy. Na razie nie narzekam.
Moj wspolokator pobiera wstrzasy juz drugi raz w zyciu i mu sluza.
Czekam jeszcze na spotkanie z internista, mam nadzieje, ze nie bedzie problemow.
Pokoj juz znam z poprzedniego pobytu, w oknie drzewa i wiosna, slychac kolejke podmiejska.
Zdalem „egzamin” internistyczny…
Falowanie nastroju, boje sie tej nocy bez srodkow nasennych, nie boje sie samego zabiegu.
mam juz zalozony welflon na jutro, a przed soba jak siebie znam, noc bez snu…