W bibliotece SPP, na placu Zamkowym, oddaję książki, pożyczam „Dzienniki ” Andrzeja Łapickiego. Czytałem je w Szwajcarii cztery lata temu. I już nic nie pamiętam a chcę do nich pisać do Zwierciadła. Wezmę ze sobą na wyjazd do Jeziorek (Suwalszczyzna) , jedziemy już 19 czerwca. Wzrusza mnie zawsze ta biblioteka nic nie zmeinio0na od lat 50, zawsze bezludna i cicha z widokiem na Zamek i Kolumnę Zygmunta. Ileż tu dni przesiedziałem w czasach studenckich.
Stolik w Czytelniku. Trochę ciepłych słów o „Zakręconych” , czytelnicy doceniają, że udało mi się wczuć w 19 letnia dziewczynę.
Dzwoni Tomek Kozłowski z Bewerly Hills, jest tam od miesiąca, urządza się. Mówi, że jest pięknie i luksusowo. Na przełomie roku będzie skakał, bijąc rekord świata w wysokości skoku. Blisko i serdecznie z nim.
L nie żyje. Kolega ze studiów, krytyk literacki. Mam mieszane uczucia, wobec czyjeś śmierci też można mieć mieszane uczucia. L. był agentem, donosił też na mnie, głównie w stanie wojennym. Oceniał też dla bezpieki literacką jakość moich utworów , które publikowałem wtedy w podziemiu. Mógł mi zaszkodzić, ale za bardzo nie zaszkodził. Ale innym mógł zaszkodzić. Powiedziałem, że mu wybaczę jeśli nie będzie się udzielać publicznie. Udzielał się, ale i tak mu wybaczam, gdy odszedł. A miałem dwóch przyjaciół, już nie żyją, którzy nie byli agentami, ale za to stali się pisowcami, I tu ciekawe, śmierć nie zniwelowała mojego żalu i gniewu.