jesienna pogoda i taki nastrój, wczoraj czułem się zaszyty w sobie. Kończę felieton do Przeglądu. A proza? Po utknięciu odetkałem się idalej piszę monolog dziewczyny, ale pełen jestem wątpliwości co to warte. Zaraz do Wieśka Uchańskiego, na Plac Zbawiciela.
Deszcz na mieście, nie bolą mnie krople, nigdy nie używam parasola.
W Iskrach , wielki salon pełen obrazów z widokiem na Plac Zbawiciela. Wiesiek tak mnie sadowi, abym widział kościół. Miło mi, że zadbał o to. Jak zawsze z nim serdeczna, szczera rozmowa, pranie duszy. Rozmawiamy o naszym starzeniu się i jak starzeją się i chorują wszyscy wokół. I jak jesteśmy przez to osaczeni. On walczy uparcie o młodość, wysoki szczupły, bucki bez skarpet, bransoletka poniżej łydki. No i te kobiety uparcie wokół. Potem dużo o Iwickiej, miał wydać mi tą książkę, wycofał się bo koszta, ale nadal serdecznie jej kibicuje i mi pomaga. To jest niezwykłe. W książce, którą kiedyś wydał, autorstwa bliskiej mi kiedyś Basi Łopieńskiej o Pawle Hertzu, znalazłem zdjęcia Hertza z lat wczesnych 50, na tle jego Dekawki. W tle pusta szosa z drzewami skupiająca się daleko w jeden punkt Super zdjęcie. Wiesiek załatwia mi je w pięć minut. Będzie ważne w tej książce, bo tam rozdział o samochodach mieszkańców Iwickiej i Hertz wiele mi o tej Dekawce opowiadał.