wtorek

Do Urzędu Skarbowego. Posęp bury wisi w powietrzu.  Ten Urząd w pobliżu Kickiego, gdzie pamiętam z lat 60 domy akademickie. Urząd niby odnowiony, ale  pachnie PRLem. Ponury woźny, ponure urzędniczki,nie ma siły na miejscu wypełniać, biorę do domu, zrobi to za mnie żona. Więc cała ta wyprawa bez sensu.

Wieczór, Ewa uczy Antosia siedmiu sakramentów. Słucham tego w osłupieniu, już zupełnie zapomniałem Ależ to pierwotne, chciało by się powiedzieć pogańskie, niewspółczesne. Antoś morduje się by to zapamiętać.

 

PODYSKUTUJ: