na Zamku, od rana wykłady poświęcone Ginczance i Pawlikowskiej Jasnorzewskiej, ktoś czytał nawet przez godzinę, ale ciekawie. A ja mówiłem o Pawlikowskiej, bez kartki, bez przygotowania, pełna improwizacja, co groziło katastrofą. Ale wyszedłem z tego cało.
Powrót samochodem z Anią Piwkowską i z Jankiem Kłoczowskim.( są parą) Obiad w Lublinie w żydowskiej restauracji na rynku. Piękne to lubelskie stare miasto, niemal mroźno , wiatr szarpie jak w górach, ale przez chwilę słonce i skandynawskie światło.
Przez całą podróż rozmawiamy i jest ciekawie, Anię znam od dawna(świetna poetka) , Janka teraz poznałem, ale z jego bratem, który do niego podobny zjechałem samochodem całe Stany. Ciekawy, gęsty do myśli człowiek ze świetnej rodziny.