Cudowna pogoda jak w środku lata. 14 rocznica naszego ślubu. Ewa pamięta, ja nie,kobiety pamiętają rocznice, mężczyźni nigdy. Tu jest inna chemia mózgu.
Dwoma autobusami na Plac Zamkowy. Piękny Nowy Świat i Krakowskie. Do biblioteki domu pisarzy na placu. Dawno tu nie byłem. Wzruszenie. Od wczesnej młodości tu przyjeżdżałem, ileż godzin dni przesiedziałem w czytelni. Ten zapach , te meble, boazerie, książki na półkach, w oknach Trasa WZ i Zamek. Są te same bibliotekarki prawie nie zmienione przez czas. Jedna mówi – i tak jakby pan tu był co tydzień. Wszystkie czytamy pana felietony w Przeglądzie.Pożyczam kilka książek Virginii Woolf.
W księgarni im Prusa mój „Splot słoneczny” na wystawie. Miałem wpaść obok do galerii Fibaka i zostawić Wojtkowi książkę, zamyślam się i przegapiłem ten zamiar, gapa.
W Czytelniku przy stoliku, na chwilkę.