z listu od Krzysia, mieszka na stale w Toronto, a od miesięcy podróżuje po Patagonii. I tam dotarla do niego nasza polityczna paranoja. Imponuje mi jego prawa hardość, zawsze był taki. Pisze:
Dostalem dzis od Kasi maila, ze zadzwonil do mnie, do domu, facet z kancelarii prezydenta Rzeczypospolitej, z prosba bym dal zgode na wydrukowanie mego strajkowego wiersza z sierpnia 80 – „Postulat 22” – w przygotowywanej przez nich ksiazce Antologia Niepodleglosci. Ponoc w tej sprawie wyslal do mnie takze list jakis ich dyrektor departamentu kultury Prosili Kasie o powiadomienie mnie i maja dzwonic ponownie.I tak probuja kupowac ludzi necac ich swiecidelkami. Wyobrazasz sobie jaki zaszczyt – ja w Antologii Niepodleglosci, zapewne w doborowym towarzystwie Rymkiewiczow, Wolskich i Wendow.
Odpisalem Kasi, ze jest moje krotkie i ozieble NIE. Ma im to przekazac a jak nie uwierza maja sie ze mna skontaktowac mailowo i dostana to na pismie.
Ileż takich gestów codziennie robią ludzie, ale tego nie widać. Każdy z nich, toczy jakąś swoją wojnę z PiSem
Na mieście…. Jakiś kibic z rodzinką, na biało czerwono, chamsko się zachowują. A na dodatek się rozmnażają.
W Czytelniku przy stoliku. Ton nadaje Krysia Kofta i inne kobiety, więc jest coś bardzo babskiego w tym stoliku, co nie jestem pewien, czy do końca lubię. To znaczy lubię babskość, byle nie była za gęsta. Dzisiaj imieniny Joli, właścicielki dużego Spa, więc prezenty, uśmiechy, pocałunki.
Podchodzi do mnie i wita się poseł PO Michał Szczerba. Kiedy usunięto go z mównicy, bodaj za słowa „panie marszałku kochany”, rozpoczęła się wielka awantura w sejmie. Sprawdzam potem jego biogram i okazuje się, że jego ojciec był dwukrotnym olimpijskim medalistą w boksie. To mi bardziej imponuje, niż dokonania polityczne.
Na chwilę Wiesiek Uchański, szef Iskier. Daję mu swój „Splot słoneczny”. Jestem w autobusie, gdy dzwoni, że przeczytał już połowę i jest zachwycony. Jak muszę być chwiejny i niepewny siebie, skoro to jest dla mnie takie ważne.
Przed Czytelnikiem rodzajowa scenka. Stoi trzech osobników , pod biało czerwoną flagą, jak zawsze, jak od roku, codziennie z transparentami, przeciw PO i Tuskowi. Mają obłęd w oku, krzyczą, wyją. Wychodziłem z kawiarni, gdy mijał ich jakiś osobnik, najwyraźniej antypisowski, bo ich zaatakował ,a ci na niego, jak wściekłe psy, ujadanie. Ten wola do nich: pachołki żydowskie, parchy.
Jakoś to zabrzmiało paradoksalnie, ale polski antysemityzm jak widać ma różne barwy.
Kibicowałem Senegalowi, na przekór tej całej nacjonalistycznej narracji przedmeczowej, plemiennej, stadnej. Bylem pewien, że nasza drużyna nie zniesie takiej presji psychicznej. Polacy nie są mocni psychicznie, po traumach, które zafundowała nam historia.
Krzyś w dalekiej Patagonii oglądał w argentyńskiej telewizji mecz Polska Senegal. Cytuje podsumowanie argentyńskiego sprawozdawcy.
„Impotenzia en Polonia.”
Nadmuchano wielki narodowy balon i nastąpiło pierdnięcie. Proszę mi wybaczyć wulgarność.
Moja kuzynka, Barbara z Londynu, które zdanie bardzo cenię, pisze z entuzjazmem o moich opowiadaniach. W jakiej muszę być nędzy psychicznej skoro tak zbieram te komplementy, jak głodny okruszki na dłoń.