jakiś sprawy spadkowe po mamie, do kancelarii na Targową…spotykam na chodniku malarza Andrzeja Bielawskiego, ma tu na Pradze strych pracownię, Mówi, że brakowało mnie wczoraj na wystawie Łukasza w Teatrze Narodowym , a tak to wszyscy bliscy byli. Trochę narzekał, że za wiele obrazów w za dużym tłoku, więc nie wszystkie mogą wybrzmieć.
Czuję się nieźle, to już drugie dzień. Trzymajcie za mnie kciuki…
Na premierze można było kupić książkę „Maria Pawlikowska-Jasnorzewska „Wojnę szatan spłodził – Zapiski 1939 -1945″ , więc jej dzienniki z tych lat i fotografie. Bardzo poruszające te zapiski, czytałem do późnej nocy. Ten dziennik od razu widać, że pisze poetka i wielka dama, osoba która więcej żyje w imaginacji niż w świecie realnym, którą los rzucił w piekło wojny. Te pierwsze dni wrześniowe ucieczka z Polski,potem Francja i Anglia. Uderza czasami jej bezgraniczna naiwność, która coraz bardziej irytowała jej męża lotnika”, a czytelnika raczej bawi. I ten rak w finale wojny, poruszające ostatnie zapiski z krwawego frontu własnego ciała. Spektakl dobrze to wszystko wychwycił. Dzisiaj wejdę głębiej w jej poezję. Najbardziej lubię te miniaturki poetki, ledwie muskane myślą…
W jej dzienniku okropny obraz Polaków, tych wyższych polskich sfer, do których sama należała. I to ona po raz pierwszy użyła ironicznego określenia Polactwo, co przejął potem Mrożek, a podkradł ta kreatura Ziemkiewicz.
Lepiej się czuję, ale to nie przekłada się większą łatwość pisania i myślenia, no może nieznacznie. A nieznacznie to bywa wiele.
Minister Piotr Gliński dzisiaj w TVN tłumaczy się, nieporadnie i naiwnie, trochę jakby przestraszony zgiełkiem jako wokół niego powstał. On ma jeszcze jakieś skrupuły, dobre i to. Inna sprawa, że być ministrem kultury mając przeciwko sobie całą elitę kulturalną, to straszna sytuacja.
Dzwoni Viola Vein z Jerozolimy, że już jest antologia polskiej poezji wydana po hebrajsku, gdzie wiele moich wierszy i że wysyła.
Mówię, że u nas czas smuty politycznej -u nas przecież tak samo, ona na to. To prawda tam też rządzi durna narodowa prawica, a ona wszędzie podobna.
Przez chwilę z Antosiem, który zasypia, wzdychając: ach tata, ach tata….Mam zobowiązania wobec tych dzieci, którym nie wiem czy podołam.