sylwester

Ciekawy głos na nowy rok: „Jeśli spojrzeć na to, kim są dziś przywódcy największych krajów świata, dominuje bylejakość. Niemal każdy jest gorszy od poprzedniego. W Rosji Putin stanowi nieszczęście swojego ludu. Przywódcy Iranu uprzykrzają życie swoim obywatelom. Javier Milei w Argentynie jest dowodem na to, że absolutny wariat może sprawować władzę. Po tzw. naszej stronie wcale nie jest lepiej. Amerykanie wybrali najbardziej szalonego prezydenta w historii Stanów Zjednoczonych. Prezydent Francji zachowuje się, jakby cierpiał na chorobę dwubiegunową. Scholz w Niemczech wyróżnia się jedynie tym, że niczym się nie wyróżnia. Hiszpański premier jest niezdolny do działania. Mamy więc do czynienia z wyraźną tendencją. Jedynym wyjątkiem w Europie są Polska i kraje bałtyckie. To one mają się najlepiej, jeśli chodzi o przywódców politycznych.”Guy Sorman.

„DATY TO STACJE GDZIE LOS ZMIENIA KONIE” – Lord Byron, podczytuję tego Bayrona, gruba księga, wyrywkowo, ale już prawie wszędzie w niej bylem. Właściwie każdy dzień, to taka stacja.

Z chłopcami w pobliskiej wietnamskiej restauracji. Często bym nie mógł tam chodzić, ale raz na kilka miesięcy tak. I to małe oswajanie naszej małej międzyleskiej ojczyzny.

Na sylwestrowa noc jak co roku na Żoliborz do Iwonki i Pawełka, też ze względu na dzieci, które mają tam przyjaciela i lubią do niego jeździć. Pawła dawno nie widziałem, choruje na Parkinsona, trochę strach go spotykać, jego stan się pogarsza i nie może być inaczej. Franek pełen entuzjazmu szykuje się na puszczanie fajerwerków.

Na Onecie mój wzrok pada na słowa”Nie żyje Piotr Pytlakowski”. Nie tak dawno rozmawiałem z nim przez telefon. Ledwie mówił po chemioterapii. Obaj padliśmy ofiarą gangu rynniarzy, napisał o tym tekst do Polityki, zmuszając policję do działań. Dlatego szybko ich schwytali. Piotrek…przez jakiś czas graliśmy wspólnie w Piłkę nożną, z redakcją Polityki. To mogło być dwadzieścia lat temu. Sala gimnastyczna przy powązkowskim cmentarzu. Piotrek dobrze grał, a jaką ja miałem wtedy dobrą kondycję. Fajny, porządny człowiek, dobry dziennikarz. I bardzo mi życzliwy. Miał pisać teraz o moim „Domu pisarzy”, już nie napisze.

To będzie dzień cytatów. Przed chwilą z Waszyngtonu napisał bliski kolega Andrzej Zwaniecki, dobry dziennikarz, pracował w „Głosie Ameryki.”

Nie moge jakos przejsc do porzadku dziennego nad triumfem Trumpa. Stad ponizsze refleksje.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku,
Andrzej

Zwycięstwo Trumpa w 2016 moglo wygladac na aberracje, na korzystny zbieg okolicznosci. Teraz nie ma wątpliwości – to jest koniec epoki liberalizmu w Stanach. Od czasu zakonczenia II wojny epoke te znamionowało dynamiczne wspolistnienie konserwatywnej i liberalnej (czytaj: postępowej) wizji Ameryki. Raz przewazaly elementy tej drugiej (Kennedy, Carter), raz tej pierwszej (Reagan, stary Bush) a kiedy indziej mieszaly się ze sobą w trudny do sklasyfikowania konglomerat (Clinton).

Druga prezydentura Trumpa otwiera nowy rozdzial. Konserwatyzm zszedł na margines zastąpiony przez populo-faszyzm Trumpa, liberalizm dryfuje coraz bardziej w kierunku lewactwa. Ten pierwszy przewaza, czego dowodem nie tylko wybory (trumpisci zdobyli wiekszosc w obu izbach Kongresu i rozszerzyli władze w legislaturach stanowych), ale także jego wpływy w Sadzie Najwyzszym, w kościele ewangelickim i katolickim i dominacja w mediach spolecznosciowych.

Przyplyw populo-faszyzmu probuje się interpretowac na rozne sposoby, ale żadna teoria tego w pełni nie wyjasnia. Poglebiajace się rozwarstwienie społeczne? Ale na Trumpa procz wiejskiej i miejskiej biedy glosowalo wielu wlascicieli/menadzerow prosperujacych małych, średnich i dużych biznesow. Strach przed nielegalna imigracja? Ale na Trumpa glosowalo więcej niż kiedykolwiek Latynosow.

Najbardziej przemawia do mnie teoria poglebiajacej się przepasci kulturowej i psychologicznej miedzy technokratami i elitami miejskimi a reszta. Według mnie, ma ona podloze bardziej psychologiczne, urazowe niż ekonomiczne; Trump zdobyl tym razem więcej glosow rownez na przedmieściach i wśród mniejszości. Glownym motywem jego zwolennikow wydaje się być nie poprawa ich wlasnej sytuacji ekonomicznej, ale podwazenie lub zniszczenie instytucji sprzyjających szerzeniu się obcych im wartości (wokizm, sprzyjanie nielegalnym imigrantom). Jeśli w ogole drogie im sa jakiekolwiek wartości, bo w populo-trumpizmie znaczaca role odgrywają elementy anarchiczne, nihilistyczne i apokaliptyczne (Ewangelicy). Znamienne jest, ze Trump nie zna konstytucji; ja ego zwolennicy maja ja w dupie. Po nas choćby potop. Chec dopierdolenie wyksztalciuchom to niejako dodatkowy bodziec.

Czescia krajobrazu, który zostaje z tylu sa tradycyjne media zastepowane przez media spolecznosciowe i podcasty. W miare obiektywna informacja wypierana jest przez nieweryfikowalne ploty, domysły, nienawistne komentarze i teorie spiskowe. Gdyby Goebbels zyl dzisiaj, jego ulubionym narzedziem propagandy bylyby wlasnie media spolecznosciowe.

Do poglebiajacej się depresyjności tego obrazu przyczynia się zanik kreatywności w kulturze i sztuce. Z roku na rok przyglądam się nagrodom dla najlepszych filmow i nie mogę wyjść ze zdumienia. Laury dostają dziś średniaki, przecietniaki, czasem dość interesujące, ale w gruncie rzeczy wtorne w stosunku do tego co pojawialo się na ekranach kinowych w latach 70-tych, 80-tych i 90-tych. To samo dotyczy powieści. Przyjrzalem się liscie New York Times’a 100 najlepszych XXI wieku – niektóre znam wyrywkowo, inne przeczytałem. Jeśli nawet pare z nich ma zadatki na arcydzielo to ten potencjal się w nich nie spelnia. Czegos w nich zawsze brakuje, glebi, mistrzostwa słowa, wnikliwej psychologii, analizy podskórnych pradow epoki.

Co przed nami? Nadchodza ciemne wieki.””

No nie wiem….Zawsze byłem skrajnym pesymistą i malkontentem, zarzucali mi to liczni, też wielcy: Szymborska, Miłosz, teraz nie widzę tak ciemno, widząc zarazem, że świat zmierza do katastrofy. Nie dam rady rozplatać tej sprzeczności.

PODYSKUTUJ: