Mam już w ręku książkę. Wziąłem ją z wydawnictwa jadąc do Radia . W Radiu PR 24 rozmowa o powieści. Pytam o naciski polityczne, tu ich na razie nie ma, chociaż się zachmurza.
Potem znowu do „Czarnej Owcy” . Wielka radość, bo chcą wydać „Dom pisarzy w czasie zarazy. Iwicka 8a”, w pełnej wersji. .Dzwonię do szefa Iskier, Wiesław ma klasę, nie gniewa się, chociaż musi być mu przykro. Między nami nic się nie zmieni, a jesteśmy ze sobą blisko. Bardzo mnie zachęcił do pisania tej książki, więc sprawa jest delikatna. Ale nie mogłem ustąpić i zgodzić się na jej okrojenie.
Czytam, już w twardej okładce, „Wyszedł z siebie i nie wrócił”. To jest naprawdę dobre. Cóż bardziej żałosnego niż autor, który zachwyca się własną książką. Powszechna niestety przypadłość.
Dwóch moich znajomych było na pogrzebie krytyka Tomka Burka. Miał pisowskie poglądy, co rzadkie w tym środowisku. No i było 11 kapłanów, biskup, asysta wojskowa. I wielu prawicowych żałobników w podwójnie czarnym kolorze. Obłęd.
Jutro do Nowej Soli i Głogowa. Dwie przesiadki, może jedna w Poznaniu, potem do Zielonej Góry. A tam pewnie po mnie wyjadą.