wysyłam felieton do „Przeglądu”. Trump znowu coś palnął, co mi się już nie zmieściło w tekście, żadnych szans by nadążyć za tym globalnym głupcem.
Dziwnie się czuję, podjąłem probe by zmniejszyć dawkę antydepresanta, już widzę że nieudaną. To jest takie nieznaczne osuwanie się w dyskomfort duszy, robi się zimno, ciemniej, pasma niepokoju.
W pobliżu Nowego Światu na Ordynackiej nagranie podcastu o wyborze moich wierszy ” Oddani istnieniu” . Kompetentna radiowa dziennikarka. Przyjechałem za wcześnie, im jestem starszy tym bardziej boje się spóźnić, więc kawa w Cafe Nero na Nowym Świecie. Nowy Świat pięknie wygląda o zmroku, sypie rzadki śnieg. Dobrze się poczułem z tą kawą i z croissantem z czekoladą, można to nawet nazwać chwilą szczęścia. Dobrze się też czułem przed mikrofonem.
Podróże autobusami, ale zawsze z miejscem siedzącym i ze słuchawkami w uszach, więc bezbolesne.
Wajda w roku 2002 robi w teatrze w Moskwie, „Biesy” Dostojewskiego. Notuje: „…jak się może skończyć ten ZSSR w Rosji?”.
Mamy dzisiaj odpowiedź.