środa

Nie spałem do czwartej, ale znowu pożytek z bezsenności, napisałem ponownie niezły wiersz. Jak tak dalej pójdzie moja bezsenność urodzi kolejny tomik, powinien nosić tytuł „Bezsenność”, ale na pewno taki już był, podejrzewam, że nawet było wiele bezsennych tytułów.

Wysłałem feleiton do „Przeglądu” . Pofrunął na skrzydłach, które mu dałem. Wiem ,że przeczyta go Aleksander Kwaśniewski, czy prof Bralczyk, to zobowiązuje i trochę peszy. Ale pisząc do Newsweeka, miałem o wiele większą publiczność. Za łatwo wybaczyłem Lisowi.

kupiłem dwie pary rękawic bokserskich. Pierwsze sparringi mamy za sobą. Oczywiście brakuje mi kondycji. Ale techniki nie straciłem.

Ten „Nexus” Harariego jest niezwykła książką, nie mogę jej naczytać.

Wieczorem do Promenady na „Dziewczynę z igłą”.

Znakomity film, cieszę się, że Antek był z nami i mu się podobał. Mroczny, depresyjny, chwilami makabryczny, szkoda, ze bardziej duński niż Polski, Magnus Von Horn, Duńczyk, studiował w Łodzi, mieszka w naszym kraju, ma na koncie czysto Polskie filmy, ten jest tylko koprodukcją. Konkurował jednak ten film w Gdyni, nie dostał Złotych Lwów, a powinien, jest jednak bardziej kompletnym,
głębszym filmem, wkuwającym się ostrą igłą w nasze sumienie. Takie same zdanie postawiła sobie Agnieszka Holland, ale jej „Zielona granica” ma mielizny, czarno biały film Hortsa praktycznie nie ma wad.

PODYSKUTUJ: