środa

w samo południe, więc jak zwykle, wysyłam felieton do „Przeglądu”.

Moja przyjaciółka Viola z Jerozolimy, walczy z rakiem o życie, ta wojna trwa już od lat, podobnie jak walka Izraela o przetrwanie. W tej chwili największym wrogiem jest Iran. Widzowie tego spektaklu zwykle nie wiedzą, że Iran to nie kraj arabski, i że odmiana islamu, który tam panuje, czyni że większość państw arabskich jest Iranowi wrogich. Viola pisze; „Arabowie ze wszystkich stron chcą nasz wrzucić do morza. Europejskie pięknoduchy też. Otacza nas piekąca nienawiść z zewnątrz i prymitywna głupota władz wewnątrz.” Mam wielką nadzieję, że ocaleje Viola i Izrael, ale nie jestem tego pewien.

Do Atlanticu na norweski film „Armand”, na zaproszenie ambasadora Norwegii w Polsce, film jutro wchodzi do kin. Reżyserem jest Halfdan Ullmann Tøndel, młody reżyser, to jego debiut. Film kandyduje do Oscara. Świetny, chociaż ja bym go wcześniej skończył, były co najmniej dwie znakomite puenty ale zmarnowane i film szedł dalej. Potem wino, ambasador jowialny, nie norweski.

Ulica Chmielna, Bracka nocą, kawałek żywego miasta, wiele miejsc w przebudowie, po to by było piękniej.

PODYSKUTUJ: