środa

jak zwykle w środę ślę felieton do „Przeglądu”.

Pękają pąki naszego rododendronu, jeden krzak ma różowe kwiaty, drugi purpurowe. Kalina obsypana białymi kulkami. Kwiaty bzów niebieskie i białe, za chwilę będa więdnąć. Więc wszystko wcześniej w tym roku. W naszym „city”, spotykam Marcina z córką Zosią. Dawny sąsiad, ale dramatyczny rozwód i przenosiny. Mówi szczerze o swoich problemach, miał ciężką depresję sytuacyjną. Z jego byłą żona Małgosią i ich dziećmi mieliśmy jechac do Toskanii, ale to teraz niepewne. Po rozwodzie najbardziej żal im ogrodu.

Czytam teraz cztery książki na raz, to chyba nie jest normalne. „Dziennik życia we dwoje” Stefana Chwina, on nigdy sie nie objawia osobiście, za niego wszystko robi jego żona, więc ona mi przesłala książkę męża. Gruba. Krystyna napisała mi, że to odpowiednik mojej „Kolonii karnej” , o małżeństwie. Zacząłem czytać, moja ksiązka była o piekle, a tu raj, ewentualnie czasami czyściec. Chwin jak widomo świetnie pisze, ale czegoś mu brakuje. Może mięsa. Czytam też Reza Aslana „Zelota, życie i czasy Jezusa Chrystusa”, pożyczł mi ją Janusz, kocha tą książkę, czytał ja kilka razy, więc cenię ten gest. Rzeczywiście niezwykła, Chrystus jako człowiek i jego czasy, świetnie udokumentowana i napisana, wierzący nie powinni jej czytać. I nie powinni antysemici. Bradzo to była na początku żdydowska sekta, i Chrystus bardzo żydowski, do szpiku kości. Czytam też Alebrta Pane ” Mark Twain „, biografia pisarza pisana przez jego znajomego. I w końcu Bilewicza „Traumaland ” o Polakach, czemu jesteśmy ciągle tacy zdnerwowani i neurotyczni. Tą książkę wezmę pewnie do pociągu. Ciekawa dla mnie, bo od wielu lat próbuję w felietonach diagnozować stan naszej duszy. Nie piszę już o książkach dla Zwierciadła, więc mi dziwnie, że czytam książki bezinteresownie. Ale to chyba miłe uczucie.

Jutro do Krakowa na dwa dni. Spotkanie autorskie w siedzibie Austerii, Szeroka 16 o g 18, zapraszam. Nie będe wtedy pisał „kołonotanika” , bo na komórce ciężko.

PODYSKUTUJ: