nieznośny upał. Wczoraj gdy kładłem się spać do mojego pokoju wleciał jakiś owad, brzęczał głośno jak szerszeń, ale to nie był szerszeń. Chwalę się, ze nie zabijam niczego co żyje, oprócz komarów. Chyba, ze w samoobronie. Zgasiłem światło, owad latał po całym mrocznym pokoju i okrutnie hałasował. Uznałem, że z nim nie zasnę. I zabiłem go. I mam teraz wyrzuty sumienia.
Wysłałem felieton do Przeglądu.
Słuszna decyzja Tuska by przygarnąć do PO na wybory Agrounie Koldziejczaka, trybuna ludowego. Jeśli nie wygramy tych wyborów, to biada nam.
Ostatni wybryk prezesa, oto ogłosił z zaciętą miną, , że „Tusk jest personifikacją zła”, i że jeśli PIS przegra wybory to w Polsce będzie wojna domowa, mówił to na pikniku wojskowym, scenografią byli oficerowie w mundurach. Już widać, że PiS nie uzna za ważnych wyborów, które przegra. Stąd te umizgi do wojska. To rzeczywiście pachnie wojną domową.
Poprzez upał z dziećmi do Ferio, gdzie kupujemy chromcesta, niewielka biała wtyczka, Antoś ją instaluje, imponuje mi sprawność i szybkość z jaką to wszystko robi, skanuje telefonem jakieś kody, potem mnie uczy jak obsługiwać nowego małego pilota. Mamy więc kilka nowych platform streamingowych, też You Tuba na telewizyjnym ekranie. Ostatnio zupełnie zdziecinniałem i oglądam na you tubie i na facebooku różne zabawne filmiki, autentyczne podpatrzone sceny z ludźmi, tak zw pranki. Uwielbiam filmy z ukrytej kamery. I nic mnie tak nie śmieszy jak to. Co sobie cenię, bo ja bardzo rzadko i bardzo mało się śmieję.
Ułamał mi się kawałek zęba, i pobolewa jednak noga, ta po operacji. Pół biedy, że będzie problem z chodzeniem w Izraelu, większy problem, gdyby coś mi się tam zepsuło po operacji. Generalnie się psuję. Jak każdy wiekowy mechanizm.
Czytam wywiady jakie robiłem z pisarzami w latach 70, pracowałem wtedy w Tygodniku Kulturalnym. Teksty są wycięte z pisma, już pożółkły i kruszą się. Z kim ja nie rozmawiałem, czasami to byli ludzie z innej epoki: Kazimiera Iłłakowiczówna, Jan Parandowski…. ale też Kuśniewicz (nie wiedziałem wtedy, że był agentem SB), Czeszko, Marian Brandys, ksiądz Twardowski, i wielu innych. Choćby tak kiedyś popularne postacie, a teraz zapominane, jak Arkady Fiedler, Centkiewiczowie. Tyle książek, tyle sławy, która przebrzmiała. I wszystko jakby na marne, bo wszystko jest zawsze na marne. Ale może skorzystam z tych rozmów w swoim Abecadle.
Bardzo miły i mądry list przesłany na adres „Przeglądu”. Pełen komplementów dla mnie i dla moich felietonów, ale bieda bo pisany ręcznie i bez mailowego adresu. Mam już blokadę na pisanie listów słanych zwykłą pocztą.