wczoraj do warsztatu oddać samochód , sypie się podobnie jak ja. Moje do tej pory zdrowe biodro coraz bardziej dolega. Pech. Gdy operowano mi w marcu prawe, lewe zdawało się być w doskonałym stanie.
Klęska polskiej drużyny piłkarskiej sprawiła mi przyjemność. Nie znoszę piłkarskich kibiców.
Wysyłam felieton od „Przeglądu”.
Znalazłem puentę do krótkiego opowiadania, które zacząłem pisać wczoraj. Jestem gorączkowym zbieraczem tematów i puent.
W Otwocku, tam znaleźliśmy urząd paszportowy, gdzie nie ma kolejek. A to niezwykłe. Budynek okropny, ale pusto i niezwykłe miłe urzędniczki. A i tak do razu rozbolała mnie głowa. Wyrabiamy paszporty dla dzieci.
Z urzędu do Promenady, Ewa musi wyjaśnić kłopoty jakie ma z komórką, tam obiad w tajskiej restauracji. Obiad i zakupy w tamtejszym eleganckim sklepie, i płacę niewiele mniej, niż wynosi moje wynagrodzenie za felieton w Przeglądzie, a piszę go przez tydzień.
Dzisiaj początek kalendarzowego lata. I jak to pesymista, czuję smutek, że kolejna wiosna odchodzi.