Wysyłam felieton do „Przeglądu”, redaktorka delikatnie zwraca mi uwagę, że pewien fragment już był w moim felietonie dwa tygodnie temu, ale gapa. Szybko dopisuję kilka nowych zdań.
A tak dzień w domu i raczej przegapiony.
Wiadomość, że zmarła córka kuzynki żony, Majka, 31 lat. Rak. Smutne. Cieszmy się zdrowiem, choćby byle jakim.
Za chwilę na film 'W trójkącie”. A jutro do Katowic, spotkanie w centrum „Solidarności” w kopalni Wujek. Ukazała się antologia wierszy o śmierci górników w stanie wojennym, w tym mój. Trochę boję się tej antologii i swojego wiersza, te wiersze wyjęte z tamtego czasu, mogą teraz brzmieć grafomańsko. Tyle było wtedy emocji. I obawa, że większość towarzystwa na spotkaniu może być pisowska. Boję się, że powiem, że górnicy zginęli na daremne, bo nie za taką Polskę ginęli jaka teraz jest.