dzisiaj tutaj ostatni dzien, czy raczej jego polowa . Okazalo sie, ze jutro mialem miec jeszcze jakies badanie, ale przeniesiono je na dzisiaj , wiec wyjde. A komplet badan to wazna rzecz. Gdybym popadl kiedyś w biede depresyjną, mozna bedzie tu od razu zrobic elektrowstrzasy, na ktore licze.
Brzuchacz wielki zrobil mi jeszcze masaż goracymi bochenkami swoich dloni. Wielka ulga.
Przesunięcie godziny rezonansu glowy, troche nerwow z tego powodu , bo Krysia po mnie juz jechala. Imponujaca nowoczesna tuba, w ktora mnie wsadzono, bardzo milo. Szkoda, ze to nie leczy, tylko diagnozuje.
Rozmowa z lekarzem. Dalem mu swoja ksiazke . Nie obylo sie w finale by kilku slow nie wymienic o najezdzie barbarzyncow na Polske.
Niepokoj zegnania sie z oddzialem, gdzie jednak mialem poczucie bezpieczenstwa i bylem jakby na wielkim zwolnieniu
Jechalismy w korkach, ale milo z Krysia. Mamy wiele wspolnych wspomniej sprzed lata, wiec zawsze jest o czym rozmawiac. Jej uczynnośc nie ma granic, wiec nie mam slow by dziekowac.
W domu byl tylko Antos. Nie moglem sie go nawachac i naprzytulac. Potem uczymy sie Credo na komunie. Nie mam do tego przekonania. Nie wierzac, widze jak na dloni, jak to wszystko jest szyte naiwnie ludzkimi dlonmi w imie i dla dobra jednego kosciola. Potem przybywa Franio z Ewa….