rano na tomografie mozgu. Wyprawa karetka na miasto, w asyscie roslych pielegniarzy. O tak, czulem sie jak wiezien i jak wiezien patrzylem na miasto. Przypomnialem sobie jak mnie wzieziono z Rakowickiej do wiezienia w Białołęce. Wola, rosna, tu nadal uparcie wiezowce. Skanowanie mozgu w kosmicznej kapsule.
Ewa. Rzomawia z lekarzem.
Obchod. Pani ordynantor upiera sie by mnie tu potrzymac do poczatku przyszlego tygodnia. Czuje sie jak skrzywdzone dziecko. To jest nonsens. Bylem niegrzeczny, chcialem odebrac sobie zycie, a to jest niedopuszczalne, wiec pownienem tu swoja kare odsiedziec.
Magda z pysznym obiadem i Pawel z książkami. Pawel ma swoj wlasny krzyz, pod ktorym sie ugina.Tym bardziej doceniam, ze ma dla mnie czas. A „Rzeka podziemna”, bedzie wznowiona, jest u grafika, powstaje nowa okladka. Spotykam tu wiecej ludzi niż w Miedzylesiu, gdzie czasami siedze sam calymi tygodniami. A jednak zaczyna mnie zjadac montonnia. Szykuje na jutro tekst do Przegladu, dwa razy dluzszy niz zwykle, zbudowany tez z fragmentow tych notatek.
Dzwoni Wiesiek Uchanski, ze podobal mu sie moj ostatni felieton w Przegladzie. A przeciez pisalem go zdychajac, slalem juz stad. Tez list z redakcji z gratulacjami od czytelniczki i od redaktora naczelnego pisma. Kto za mnie pisze te teksty, kiedy jest ze mną tak źle…? Telefony od Emila i Jurka Modraka.
Ciągle się wściekam, że chcą mnie tu trzymać do poniedziałku…Irracjonalność tej decyzji doprowadza mnie do pasji. I tęsknota za dziećmi.
Karolina przyszła i poprosiła: przytul mnie. I płakała. Dobrze, że mogę się tu na coś komuś przydać. Ilu ludzi teraz na swiecie potrzebuje przytulenia, jak niewielu je dostaje.
Już niemal 22 , czyli cisza nocna, nazwijmy to godziną policyjną. Ale naczelny szaleniec drze sie na cały głos i wyglasza swoje przemowienia.
K. dzwoni, ze jego trzy wiersze sa w Toposie. A co mnie to obchodzi. Raczyl zapytac jak sie czuje, nic nie wie o mojej przygodzie. Mowie ze ok i ze nie mam czasu rozmawiac.