wysyłam felieton do Przeglądu.
W bibliotece na Trawiastej, spory ruch bo od jutra biblioteka nieczynna. Przy Lidlu nie ma gdzie zaparkować, zaczyna się panika.
Chłopcy kaszlą i mają gorączkę. Nie obawiamy się panikę, że to koronawirus. Bardziej strach, jak damy sobie z nimi radę w domu, przez dwa tygodnie. Oni oczywiście zadowoleni. Zmienili by zdanie, gdybyśmy zabrali im tablety.
Śledzę jak przyrasta nieuchronnie liczba zarażonych, jak narasta lęk. Uciekam w to śledzenie od siebie, bo czuję się ślamazarnie, taplam się w słowach, jak w gęstym błocie.