za oknem wszystko upudrowane drobnym śniegiem.
Wysyłam felieton do Przeglądu.
Znowu źle mi się czyta „Opiłki i okruszki” . Myśl, jaki ja jestem nieutalentowany. By się pogrążyć czytam dzienniki Braci Goncourtów. Jaki styl, jaka umiejętność opisu ludzi i sytuacji. Chwytają wszystko, jak ptaki w locie. Juliusz był chyba nieco zdolniejszy od Edmunda. Francuskie wyrafinowanie i Paryż drugiej połowy XIX wieku.
Ewa cały dzień poza domem. Od razu spada napięcie w domu. Wozi ojca do szpitala spoza Warszawy, jeździ tam i z powrotem, bo go nie przyjęli. Dzieci słodkie, odbieram je ze szkoły, kupiłem to i owo, jemy obiad.