wiersz jeszcze gorący napisany dzisiaj w nocy:
Otchłań
Patrzę podejrzliwie
Na swoje dłonie
To z nich najpierw
Wylęgnie się starość
Już słychać
Jej ciche pukanie
A może to tylko
Moje serce
Kilka lat temu
Dziewczyna ustąpiła mi miejsce w tramwaju
Nie usiadłem
Posadziłem ją z powrotem
Ale otwarła się otchłań
Pode mną
A ja mam lęk przestrzeni
Chwyciłem się mocno poręczy
I przetrwałem
„Dom pisarzy w czasach zarazy” , książka niemal skończona. I jestem chory jak wielu pisarzy na nową – jaki temat, o czym pisać, otwiera się pustka? Moja znajoma. Bogusia ze Spały, radzi mi by napisać romans, dla kasy „. I komplement – jak ty będziesz to pisał, zawsze będzie to miało poziom”. Myślę kryminalny romans, nigdy nie miałem głowy do kryminałów, za mało mam ścisły umysł. A do romansów, czy mam głowę?
W stacji Felenica „Ostatnia rodzina” Matuszyńskiego. Świetny film i zasłużona nagroda w Gdyni. Bardzo zdolny ten młody reżyser. Horror życia rodzinnego wybitnego malarza, esencja nieszczęść, okrucieństwo losu. Jednego mi tylko zabrakło w tym świetnie pomyślanym i granym filmie. Bardziej trzeba było wpleść w tę opowieść katastroficzne i zarażone śmiercią malarstwo Beksińskiego. A ja teraz w biedzie, bo jak znaleźć w swoich dziennikach moje odwiedziny Bekisńskiego, zawiózł mnie tam mój przyjaciel Jarek Markiewicz, też już nie żyje. Pamiętam najlepiej, jak staję w oknie jego mieszkania i patrzę na ponure bloki Służewa nad Dolinką. „Pisałem te dzienniki by zatrzymać czas, a a teraz strach mi je wertować,jakbym się bał, że zadławię się prochem który sypie się z umarłych lat. Który to był rok? No właśnie. Może 88/ 89?