Rano Franio mnie budzi, że mama chora. I rzeczywiście, a ja sam ledwie żywy. Widzę jak jestem bezradny sam z dzieckiem. Na szczęście jej to mija
Zachmurzyło mi się, senność, śpię w ciągu dnia. Brak apetytu. I myśli ze zjeżoną sierścią. Źle to wygląda. Oczywiście jestem przerażony, że schodzę znowu do Hadesu. Ale piszę, czytam oglądam tv. I jem czereśnie.
Turcja. I po zamachu. Prezydent Erdogan robi okropne wrażenie. Nie wiem czy wygrało mniejsze zło.
Opowiadam Franiowi bajkę na dobranoc. Trudno o coś bardziej słodkiego niż takie dziecko. Aż żal, że kiedyś będzie dorosły.