sobota

wczoraj powrót, ale niemal cały dzień jeszcze na basenie i piłem niezwykły krajobraz do dna… Podróż długa, ale bezbolesna, gdy jechaliśmy busem z Radomia, już w Warszawie, późnym wieczorem dziwne uczucie, że to już nie moje miasto, że go nie znam, miasto dostatnie, nowoczesne, w ogóle Polska przy Grecji jawi się jako kraj bogaty w trakcie dynamicznego rozwoju…ale to może być złudzenie bo widzieliśmy tylko grecką prowincję….

Dzień w domu, sporo spałem, jak zwykle po podróży siadają mi akumulatory. A co z moim postanowieniem, by więcej się ruszać, a nawet codziennie ćwiczyć, bo trochę stetryczałem po tych operacjach obu bioderek.

Napisałem nowy wiersz, chyba dobry… a tak to siedzę w swoich dawnych wierszach, dostałem od korekty wybór wierszy, świetna korektorka wyłapała masę błędów, czasami okropnych. Jestem niebezpieczny dla siebie samego. Powinienem tej kobiecie kupić bukiet kwiatów, a lepiej dobre pióro , bo takie nie więdnie.

PODYSKUTUJ: