wczoraj dzwonił Józek Kurylak z Krakowa, że słyszał mnie w radiowej dwójce, jak mówiłem o nowej książce. Zdziwiłem się, by sobie przypomnieć, że dziennikarka, która robiła ze mną podcast dla Czytelnika, pracuje też w dwójce, i mogła tam dać fragment naszej rozmowy. Moja niechęć do publicznych mediów jest tak wielka, że przez chwilę nie byłem pewien czy to dobrze, ale przecież dwójka jakoś ocaliła częściową niezależność. Nie zdziwiłbym się jednak, gdyby był tam zapis na moje nazwisko.
Do pobliskiego centrum handlowego Ferio, lubię je, jest niewielkie i piękne architektonicznie, nigdy nie ma tłoku. Kupuje buty sportowe, nowocześnie, nie było mojego numeru, przywiezie mi je kurier i jemu zapłacę, jeśli nie będą pasować, mogę je oddać w sklepie. Unowocześniamy się wszędzie, od czego ja tu i ówdzie odpadam.
Rozmawiam z Caroliną z Jerozolimy , ma już 88 lat jest w świetnej formie, wyjeżdża za granicę na turnieje brydżowe, i zaprasza naszą czwórkę do swego domu (nie tak daleko starego miasta), możemy jechać tylko w sierpniu, Ewa rozpacza, że wtedy niemożliwe upały, ja się ich nie boję, a dzieci bardzo chcą lecieć. Najbardziej mnie oczywiście kusi stare miasto i wielki targ w którym zanurzone są miejsca kultu trzech religii. Trudno byłoby coś takiego wymyślić. No i ten Izrael, głęboko podzielony, mozaika etniczna.