nie spałem do piątej, prysznic wziąłem o 13. Dzień stanął na głowie.
O 14 przyjeżdża Artur Krajewski, marszand, przywozi obraz Piotra Krosnego, duży, na całą ścianę, dwie półnagie kobiety, wygląda to na scenę z burdelu.
Ewa trochę się krzywi, ja jestem zachwycony, zresztą sam go wybrałem. Zawisł w miejscu, gdzie do tej pory wisiał fikus Nachta Saborskiego, Nacht zawisł gdzie indziej. To ma symboliczną wymowę, bo Piotr jest wielbiecielm Nachta i podobnie jak ten malarz, nie może skończyć obrazu, ciagle coś domalowuje, przemalowuje. Dzwonię do Piotra i dzielę się z nim nowiną. A myślę, bardzo się cieszę, ale kiedys cieszyłbtm się bardziej, bo nie wierzyłem we własną smierć, teraz jestem jej pewien, więc i ten obraz zostawię, czy moje dzieci go docenią? Franio jak zobaczył obraz powiedział, dlaczego u nas jest tylu gołych, myślał o obrazie Łukasza Korolkiewicza, na którym jest jego nagi autoportret artysty.