ten śnieg do południa był jakby wbrew naturze. Na dachach, na drzewach. Wydawało mi się, że to jakaś odległa dekoracja.
Znajomi wysyłają mi zdjęcia z manifestacji KODu, też mój syn i sąsiedzi. Nie wiedzą jak bardzo nie mogłem pójść.
Trochę dłużej z Franiem. Tak mało jestem ze swoimi dziećmi, usprawiedliwia mnie mój stan, ale to zaniedbanie to też udręka.
W Faktach i Wiadomościach, dwie relacja z manifestacji KODu. Jak odmienne. Wiadomości stają się podobnie do dawnego dziennika telewizyjnego, gdy chodzi o manipulację.
Nadal mnie uderza kontrast miedzy snem a jawą. I siła rozczarowania przy budzeniu się. Za mało tym napisałem w książce o depresji. W ogóle po tym czego teraz doświadczam, napisał bym ją jakoś inaczej. A na razie muszę dotrwać do jej wydania, co nie wydaje się ani pewne ani proste.