zrobiłem wyjątek dla Roberta Mazurka, lubimy sie i jadę do radiowej dwójki, do jego programu., Mówimy praktycznie całą godzinę o mojej książce, on raczej mało czytający, został wessany przez „Dom..” i bardzo chwali i poleca…
Po południu w Muzeum im Władysława Broniewskiego. Spotkanie więc w jego domu, który dostał w podarunku od Polski Ludowej. Jest jakiś wielki smutek w zachowanych bez zmian domach,czy mieszkaniach po ludziach. Mówię z wysokiego tarasu do siedzących w ogrodzie, do którego biegną liczne białe, stopnie. Dziwne, że poeta je przeżył, kiedy pił. Czas pytań…wstaje stary człowiek świwtnie ubrany, dostojny i mówi – to nieprawda, że Wyganowski był ostatnim mieszkańcem tego domu, ja nim jestem. Syn pani Gajewskiej, korektorki Czytelnika, mieszkała w tym domu, wspominam o niej. Mieszkał na Iwickiej do 70 roku. Czuję radość i żal. Jakże ja ciekaw jestem jego pamięci, jaka bieda, że nie będę mógł tego wstawić do książki, bo skład by się rozypał, a indeks zwariował. Mamy się spotkać jak przeczyta książkę.
I kolejny zbieg okoliczność, też na Dąbrowskiego kilkaset metrów dalej Agnieszka Przepiórska, ma próbę generalna swojego monodramu Simona. Zapraszała mnie wczoraj, nie wiedząc o spotkaniu w muzeum. Agnieszka, córka mojej przyjaciółki Ewy, która jest lekarzem rodzinnym na wsi. Pamiętam jak Agnieszka była cierpiącą na otyłość nastolatką, której odradzałem szkołę aktorską, wracaliśmy wtedy z Węgrowa do Warszawy. Byłem pewien, że nie ma talentu aktorskiego. Ale nadrobiłąten brak tytaniczna pracą. Wyciska z siebie wszystkie soki, jak wyczynowy sportowiec. A napisałem do niej kilka dni temu, ze chcę ją do swojego programu w Halo Radio. Monodram dobry, a ona imponująca…wszsysko w Big Book Cafe.