wczoraj u lekarki, posępna, jakby zawsze zmartwiona, mam za wysoki cukier, stan przedcukrzycowy lub cukrzyca, potrzebne jeszcze badanie. Mam nadzieję, że to pierwsze, więc można będzie zaleczyć dietą, no i schudnąć. Żadnych słodyczy, a ja tak je lubię. Jakby depresja mi nie wystarczyła, ona powinna zastępować wszystkie choroby. Coraz więcej awriii w fabryce mojego ciała.
Szukam w swojej bibliotece książek na felieton w Zwierciadle , mam bałagan na półkach tyle tam książek, o których zapomniałem, w nich moje podkreślenia, więc je czytałem. Po co tyle czytałem, skoro wszystko zapomniałem. Ale to jest jak ściółka w lesie.
Przyszła książka od Mai Komorowskiej, wywiad rzeka, dzwonila niedawno, mówiła że mi ją prześle , zaprosiła na swojego Becetta. Może ona się nada do Zwierciadła. Posłałem jej swoje wiersze.
Dzwoni Wojtek Badowski, syn dorozorców z Iwickiej, dom o którym napisalem książkę, gdzie mieszkała moja rodzina. Odnalazłem go cudem, podobnie jak wnuczkę Badowskich, córkę jego siostry. Mówi, że czytał moje opowiadania, podabaja mu się. Rodzice byli bardzo prości ludzie, ojciec Wojtka chłop, z zawodu kowal, wiem z jego książeczki wojskowej, napisano tam , ” podkuwacz koni”, dowódca CKMu w ułanach. . Pierwsza książka jaką Wojtek przeczytał to była trylogia, pożyczył mu ją mój ojciec.Umówiliśmy się na jutro w kawiarni, pyta jak się poznamy, mówię, będziemy tam najstarsi, on ma niemal 80 lat.
Korepetytor z matematyki u Antosia, po raz pierwszy. Wszystko się powtarza, też miałem korepetytora. Był nim właśnie Wojtek, z którym się jutro spotykam. Na szczęście Antoś nie jest aż takim antytalentem matematycznym, jakim ja byłem.
Debata Kidawa Błońska – Jaśkowiak . Tak jak pisałem w felietonach, oboje są nudni, nie ma w nich ognia.
Myślę o PiSie, jak mogło do tego dojść, jeden człowiek zaraził społeczeństwo swoją psychozą. Ale to wszystko było w ludziach, tylko uśpione, bo w ludziach śpi wszystko co złe i co dobre, śpi anioł i szatan, a głowy mają na jednej poduszce.
Ewa u ojca na wsi, ja z dziećmi w Ferio. To nasza piękna mała galeria handlowa. We włoskiej restauracji wiele wolnych miejsc. Milo mi z nimi, lubią chodzić do restauracji. I jakoś spokojniej i pogodniej, jak jesteśmy tylko we trójkę.
Ta książka Mai, to nie wywiad rzeka, jak myślałem, a zlepek wywiadów, opinii o niej, czasami laurek, najciekawsze co sama pisze o sobie i o przemijaniu. Starość to czas, gdy odchodzenie bliskich i znajomych to doświadczenie, które dominuje wszystkie inne.