sobota

za Warszawę….dobrze mi się prowadzi wóz, tylko Antoś i Franio robią piekło z tyłu. Jak narody mają się ze sobą porozumieć, skoro bracia nie mogą.

U kuzynki Ewy, pięknie w lesie, ogród, który mógłby być w podręcznikach. Z Iwoną i Robertem, oczywiście o polityce . I co robić? Mówię: robić swoje, a nawet jeszcze więcej. SMS z TVP info, chcą mnie jutro o 20.10. Godzę się , chociaż coraz trudniej mi dobierać słowa, jakby mijały się z sytuacją.

U rodziców Ewy , świetny obiad, na górze u brata żony. Agata świetnie gotuje i to już kuchnia nie polska w światowa. Piotrek już wielki gospodarz i przedsiębiorca, wielkie hangary przy domu, dziesiątki ciężarowych samochodów, ciągniki…Też pyta o politykę rozsądny, ale trochę zagubiony. Rodzice jego żony pisowcy, na szczęście ich nie ma. A przecież lubię ich jako ludzi. W tym jest draństwo tego paranoika, że tak nas dzieli, że tak ogłupiaj porządnych ludzi.

Toksyczność polskich domów i rodzin za parawanem katolickich dekoracji..

Powrót wieczorem nowym węzłem autostrad, wielka zmiana,  jakbym jechał w jakimś śnie o bardziej nowoczesnej Polsce.

W domu podmuchy wiatru,  jak halny, rozchwiana nasza antena i blokada wielu kanałów tv.  Czuję napięcie i wielką irytację na ten wiatr, na wszystko…

 

PODYSKUTUJ: