sen straszny i jak każdy sen nie do opisania. Jak zawsze u mnie , główny motywy to zagubienie. Budzę się w trwodze, znowu zasypiam i kontynuuje ten koszmar. Zawrotne tempo i intensywność akcji. Myślę, że tak się odbiera świat w dużej psychozie. Znowu się budzę. Mam zupełnie mokrą koszulkę, muszę ja zmienić.
Rozumiem, że można się bać, że nie da się wyjść że snu, że stanie się on rzeczywistością.
Powinienem iść ma manifestację „Polska w Europie”, ale od wczoraj nędznie się czuję i nie mam siły. Wyrzuty sumienia. Ale czy nie jestem już emerytem walki o wolną Polskę? Czy nie mam usprawiedliwienia od lekarza?
TVP „transmituje”marsz „Polska w Europie, nie ma przemówień przywódców partii, które są w koalicji, a były to dobre wystąpienia, kamery pokazują jak mało jest ludzi, bandyckie komentarze pisowskich komentatorów, wielki czerwony pasek głosi:” W Warszawie zebrała się niewielka grupa zwolenników Tuska” . Aż mdli o tego kłamstwa. Gdyby oni mieli w ręku wszystkie media, bylibyśmy w państwie Orwella.
Wśród przemawiających mój kolega z opozycji, (Zieloni) Marek Kossakowski, wygląda jak stary pustelnik, mieszkający na drzewie. Co się z nami porobiło.
Odkrywam, że pracuję teraz nad czterema tekstami na raz i jakoś nie kreci mi się od tego w głowie. Przechodzę od jednego do następnego, jak z pokoju do pokoju. W żadnym nie goszczę zbyt długo.
Na tarasie czytam dziennik Tyrmanda, piękny nasz ogród, piękna temperatura.
Wielki deszcz i wielkie słońce, niezwykłe.
W Międzylesiu, ta starsza pani, a starsza ode mnie pewnie zaledwie o dziesięć lat, a już w bardzo poważnym wieku, zawsze mi mówi dzień dobry. A znamy się tylko z widzenia, pewnie mnie kojarzy z lektury. Jest piękna w swojej starości, widzę teraz , że idzie z Gazetą Wyborczą, umarł bym ze zdumienia, gdyby szła z „Gazetą Polską”. Co czytamy jest w naszych twarzach.