wczoraj tenis z Łukaszem. Nieźle nam się grało. Tylko ta pamięć dawnej kondycji, szybkości, zwinności, a teraz jakby się było w ciężkiej zbroi lat.
Mam już kilka stron nowej powieści, jeszcze bez tytułu, a nawet bez pomysłu jak ma wyglądać dalej akcja. Na razie buduję postać 16 latka, jego sposób mówienia i myślenia. Piszę w pierwszej osobie. Lęk by to nie było za bardzo podobne do „Buszującego w zbożu”.
Ostatnie poprawki, już w komputerowym wydruku „Opiłków i okruszków” . Tytułu nie jestem pewien.
Książka „Dom pisarzy w czasach zarazy” nadal u redaktorki. Jestem wściekły na siebie, że Agnieszkę wybrałem na redaktorkę. Ma inną pracę, nie ma czasu. I czuję, że będzie chciała bym pisał tą książkę od nowa. Nie ma mowy. Wydanie już obsunęło się o rok. Katastrofa.
Julian Goncourt, jedząc obiad z Flaubertem, cytuje go. „Praca jest najlepszym sposobem przechytrzenia życia. ”
Na film „Greenbook” , bardzo przyjemny, ale artystycznie lepszym filmem jest „Roma” . W „Greenbook” są jednak hollywoodzkie schematy, to prawda, że pięknie podane.