mój dramacik maleje przy dramacie paryskim. Siedziałem w nocy oglądając transmisję z zamachów, bo takie ambicje mają telewizje , by to wszystko jak najdokładniej pokazać i opisać, na czym zresztą zależy terrorystom. Już widać, że to zmieni Europę, zagrozi jej jedności i będzie napędzać wyborców prawicy. W Polsce też. W takiej sytuacji ludzie boją się i chcą rządów silnej ręki.
Trudno o tolerancję kiedy czujemy się zagrożeni, zamykanie i grodzenie zamiast otwierania. Ale tak da się żyć i to całkiem nieźle, czego przykładem jest Izrael. Wszędzie kontrole, ale jest też poczucie wolności i funkcjonuje demokracja. Lęk jest tam też pod kontrolą. I to działa. Niech jednak Europa zamyka się jako całość, a nie dzieli się w środku, a to jej teraz grozi.
Nieuchronność inwazji lądowej i wykończenie państwa islamskiego, mimo wszystkich złych doświadczeń inwazji lądowych. Tego się nie da zrobić tylko z powietrza.
Przed południem leżę, podsypiam, męczę się i tracę nadzieję. Jak piszę te słowa to nieco krzepnę w sobie. Typowe są te fatalne samopoczucia rano i przed południem, a lepsze pod koniec dnia.
Smutek mojego depresyjnego listopada, jakbym się taplał w zamarzającym błocie. Smutek Europy, gdzie coś ładnego się kończy. I smutek przejęcia władzy w Polsce przez ludzi smutnych i zaciętych w sobie.
24 godzinne stacje tv, jak drapieżniki poczuły krew i pokazują i mówią tylko o zamachach paryskich, ale brakuje im już materiału, więc zjadają własny ogon, a komentatorzy z mozołem wyciskają z głowy jakiś myśli, ale już im nic nie cieknie. Gapie, czyli my widzowie gapimy się. Dla wielu to wymówka, żeby nie zajmować się sobą, albo żeby nie odrabiać lekcji.
Cały dzień sam w domu, nie próżnuję bo męczę się, a to nie próżnowanie, z tego narodziło się tylko kilka zdań, raczej mało wartych. Od 16 nie jestem na dnie, nieco wyżej, więc też lepiej widzę źródła niepokojów. I że wszystko jest matowe.
minęła północ – cały jestem buntem przeciw jutrzejszemu dniu.