już w domu, cztery piękne dni w Zakopanem, chociaż dni pochmurne, chłodne i deszczowe. Sama uroczystość wręczenia Literackiej Nagrody Zakopanego na placu Niepodległości. Jakoś szczęśliwie między deszczami. Potem kolacja w restauracji Bubuja, więc znowu za dobre i za obfite jedzenie. Wielu miłych, kochanych ludzi, dużo wzajemnej serdeczności.
Samochodem odwożą nas do Krakowa, smakuję górskie krajobrazy, dworzec, chwila przy stoliku z Anią Janko i z jej śliczną wnuczką w wieku Frania, oni do Wrocławia, a my intercity do Warszawy, pusty luksusowy wagon. Czytam z upodobaniem dzienniki Andrzeja Łapickiego, nic to, że po raz drugi.