poniedziałek już w blasku dnia i w mroku zachodu

Dwa dni, Kraków, Katowice,   poświęcone szwedzkiemu poecie, nobliście,  Tomasowi Transtromerowi,   to były jednak zbyt intensywne dni…i teraz za to płacę…już zawsze tak jest niestety…Dwa koncerty, wykłady panele, gęsto do spotkań, koledzy poeci od tylu lat niewdziani: Zagajewski, Krynicki, Maj …Leon Neuger już na stale w Polsce, organizator, całej imprezy . Był Maciek Zaremba z żoną Agnethą Pleijel. I Monika Transtromer.  Za kłębowiskiem słów i rozmów, są wspomnienia dotyczące tych ludzi, tyle lat, które rozwiał wiatr.

Miałem udane wstąpienie, znalem Tomasa  słabiej niż się sądzi, ale intensywnie, udało mi się być zabawnym, dużo śmiechu na sali. Monika bardzo tym poruszona, mówi mi potem; „tak się cieszę z tego śmiechu chociaż czułam się dziwnie, bo nie rozumiałam z czego wszyscy się śmieją, ale był to śmiech serdeczny i wiem, że Tomas byłby szczęśliwy.”

Długo z Maćkiem Zarembą, znamy się do tylu lat, tak mi bliski. Kto wie, czy to nie największa polska pisarska kariera świecie, najbardziej teraz ceniony szwedzki publicysta i eseista. Niezwykle ciekawe rzeczy mówi mi obecnej Szwecji. Rola wyrzutów sumienia tego kraju za drugą wojnę światową,  w ich polityce imigracyjnej.

W tym wszystkim fatalne zagubienie przeze mnie okularów i ich cudowne odnalezienie , dzięki żonie Kjella Espmarka, znany pisarz szwedzki 87 lat, żona pewnie w tym samym wieku, tak sprawy drobne mieszają się z większymi, które maleją wobec drobnych.

Kawałki Krakowa i Katowic, migawki z obu miast, na chwilę jestem u stóp Wawelu, zawsze wzruszenie…

Luksus pociągów nowej generacji, czytam, piszę w tym jeden chyba dobry wiersz…

PODYSKUTUJ: